Warsztat: Sd.kfz.7/2 3.67 cm Flak37

Model sklejony, gotowy do malowania. 

Po zapodkładowaniu modelu czas na wybranie techniki malowania. 

W przeciwieństwie do samolotów technika preshadingu w pancerce jest zbędna, ponieważ operujemy tu na bryłach, które tego nie potrzebują. Nie ma jak w samolotach dużych poziomych powierzchni, które trzeba nim akcentować. Najlepiej zastopować światłocień, który z w/w powodu wystarczająco zaakcentuje detale i wyciągnie wzrokowo bryłę. 

Z preshadingiem sprawa jest prosta – sprowadza się on do tego, że maluje się ciemne kształty, na których potem kolor bazowy jest ciemniejszy. I choćby z tego powodu w pojazdach słabo się sprawdza, bo jak przyciemnisz kolor bazowy to model robi się smutny, ciemny i nieciekawy. I właściwie pomijając nieliczne przypadki malowania w panzergrau czy w kamuflażu zimowym, ta technika jest pozbawiona sensu. Żeby uciec od zbyt ciemnych kolorów na czarnym podkładzie ludzie i tak ostatecznie malują tak, jak by wyszli od bryły w jednolitym podkładzie, a nie wybujałego preszejdingu.

Układ jezdny, koła itp. malujemy na czarno. Dokładnie po całości. Od tego jak dokładnie położymy czarny zależy późniejsze uwarunkowanie malowania kolorem bazowym – tam gdzie nie dojdzie farba bazowa stworzą się naturalne cienie. 

Następnie te powierzchnie, które będą piaskowe psikamy brązem. 

Czas na kolor bazowy

Nakładamy go jako mocniej rozcieńczony i trzeba próbować wykorzystać położony wcześniej brąz, żeby uzyskać pierwsze cienie. W zakamarkach będzie słabiej pomalowane, więc ciemna baza podkreśli cienie.

Następny krok to rozjaśnienia calej bryły modelu. Trzeba to robić „z głową” bo różne modele mają róznie nachylone powierzchnie… Chodzi o dołożenie kolejnych pionowych smug oraz rozświetlenie detali. Płaskie poziome powierzchnie można pokryć marmurkiem (farba mocno rozcieńczona. do pierwszych prób można zmieszać ją z kolorem bazowym, a potem dodawać coraz więcej tej do rozjaśniania, w tym przypadku najlepiej Deck Tan.  

To jest tak jakby świecić lampką od góry na model z pewnej wysokości. Można sobie „pomóc” robiąc zdjęcie oświetlonego modelu z góry, a później analizować zdjęcie pod kątem cieni, jakie się na nim pojawiły.
Na zdjęciu poniżej: uproszczony schemat zasady takiego rozjaśniania. 

A oto efekt. 

Teraz dodajemy z rozcieńczalnika zabrudzonego offwhite’m albo zwykłą białą, przepalenia blisko granic paneli. Tak na samych szczytach. Takie bliki. Można w ten sam sposób rozświetlić włazy na dachu, górne powierzchnie reflektorów, kołpaki w kołach…
A potem, już pędzlem, kolorami Buff lub Deck Tan, popodbijać detale. 

Można jeszcze bardziej zamalować zacieki na płytach pojazdu aby je przyćmić, żeby się tak nie rzucały w oczy. 

Kolej na rozjaśnienie detali

Dobieramy jakąś jasną farbę (np. vallejo silvergray) mocno rozcieńczamy i dodajemy do niej odrobinę płynu do mycia naczyń, aby pokonać napięcie powierzchniowe. Następnie pędzelkiem rozjaśniamy tak przygotowaną mieszanką zawiasiki, nity itp. duperelki. 

Przyszedł czas na malowanie kamuflażu

Zrobimy go w wersji dwukolorowych szlaczków. Trzeba tylko uważać, żeby nie zrobić ich za gęsto. 

Dopieszczamy detale, czyli umieszczone na pojeździe różne narzędzia oraz broń. Oksydowane działo malujemy najpierw rozcieńczonym mocno matowym czarnym, który będzie pełnić funkcję podkładu na układzie jezdnym. Następnie delikatnie podkolorowujemy kolorem Gunmetal używając prawie suchego pędzla. Na koniec mieszamy kolory Gunmetal i Steel i rozjaśniamy krawędzie, robiąc przy okazji jakieś zadrapania i ryski. 

Teraz kładziemy kalkomanie

Najlepiej punktowo, tam gdzie mają być, psiknąć lakier błyszczący. Na koniec, jak kalkomanie siądą, cały model dobrze jest zabezpieczyć półmatem. 

Wash

Używając jakiegoś gotowego produktu wash’ującego np. firmy AK, najpierw trzeba go solidnie wymieszać i delikatnie rozcieńczyć. Następnie tak spreparowanym płynem smarujemy model po całości. Nie czekając aż wyschnie, pędzlem zwilżonym w White Spirit’cie, rozprowadzamy nadmiar, robiąc pierwsze rainmarksy itp.
Jak wyschnie to można w ramach retuszowania pościerać tu i ówdzie nadmiar washa suchymi patyczkami higienicznymi. 

„Przyszła pura na pazura” – czyli rzecz o rysach, zadrapaniach i obiciach

Użyjemy do tego jakiegoś jasnego koloru beżu lub szaro-srebrnego. Podobnie jak to było w przypadku rozjaśniania detali, mocno rozcieńczamy farbkę i dodajemy do niej odrobinę płynu do mycia naczyń, aby pokonać napięcie powierzchniowe. 

Przy tworzeniu tych powyższych efektów należy się zastanowić w jakich warunkach miałyby powstać te rysy? No i nie chodzi o to, żeby namalować cztery duże, tylko czterdzieści prawie niewidocznych… 

Brudzenie modelu

Bierzemy Engine Grime (albo jakiś inny brunatny, bury odcień), rozcieńczamy trochę
i aerografem nanosimy tu i ówdzie delikatną mgiełkę. Zmniejszając ciśnienie do takiego minimum, żeby sprzęt ledwo przepychał miksturę i pluł tak naprawdę drobnymi kropelkami, jak z atomizera.

To co „naplujemy” niezwłocznie wymywamy cienkim pędzelkiem zwilżonym w White Spirit’cie, pionowe rainmarksy, a nadmiar zdejmujemy i rozprowadzamy rolując po powierzchni suchym albo superdelikatnie zwilżonym patyczkiem higienicznym. Można też wykałaczką w tym „brudzonku” zrobić delikatne pojedyncze ryski. 

Gąsienice

Zacząć trzeba od tego, że nie ma większego znaczenia, czy malujemy gąsienice metalowe, plastikowe czy winylowe.

Na początek całe paski pomalowałem mieszanką German gray XF-63, Red brown XF-64
i niewielkiej ilości Metallic gray XF-56 (tak mniej więcej 5:5:1). Całość zawerniksowałem mocno rozcieńczonym H95 Smoke gray. Na koniec malowania użyłem suchego pędzla i winylowej farby Natural Steel, przejeżdżając nim po krawędziach, od zewnątrz i od środka.  

Na to zaaplikowałem ni to łosz, ni to filtr – mocno rozcieńczona (do mikstury można dodać kropelkę detergentu) UA702 Rust base z palety LifeColor, rozprowadzając ją po wszystkich powierzchniach. Siłą rzeczy mikstura delikatnie skumulowała się dać, szczególnie gdy w planach ma się mało intensywne brudzenie, w rożnych zagłębieniach i wokół detali. 

Dalej zaczęła się zabawa pigmentami. Nazwy mają mniejsze znaczenie. Wystarczą trzy różne odcienie – jasny, ciemny i jakiś pośredni, ale w innym odcieniu. Tutaj użyłem piaskowego, brunatnego i rudawego. Starym pędzlem rozprowadziłem nieregularnie spore ilości na paskach gąsienic. 

Jak wyschnie, jest nieźle utrwalone. Na koniec metaliczne przecierki – palcem wcieramy pigment Gun metal. Identyczny efekt można osiągnąć miękkim ołówkiem 8B. Ten ostatni przyda się też do wyświechtania drobnych powierzchni, gdzie poszczególne ogniwa trą o siebie, czyszcząc się 

I dopiero na koniec uzyskany efekt zabezpieczamy mgiełką Pigment fixera zaaplikowanego aerografem. 

Pudry zalałem mieszanką wody i spirytusu w proporcjach 10:2. Ważne jest, żeby za bardzo nie mazać pędzlem pigmentów, a nasączać je płynem z błota i odsłaniając goły metal. Te same zabiegi powtórzyłem na zewnętrznej stronie gąsienic. 

Efekt finalny modelu: 

Tutaj finalna galeria modelu: Galeria

Dodaj komentarz